Broń pancerna II wojny światowej

T-34

Uważa się, że T-34 był pierwszym czołgiem, w którym zastosowano pochyły pancerz,
który efektywnie jest o wiele lepszy niż takiej samej grubości pancerz, ale ustawiony pod
kątem prostym.
Owszem, pochyły pancerz jest lepszy, ale już Francuzi zastosowali taki w swoich czołgach
Somua S-35 i Renault R-35.
Co więcej, zastosowanie pochyłego pancerza nie tylko od przodu, ale z boku i z tyłu
czołgu bardzo mocno ograniczało ilość dostępnego w środku miejsca. W czołgach zwykle
nie ma dużo miejsca, ale w T-34 było go o wiele, wiele za mało. Nie tylko utrudniało to
pracę załogi, ale i stanowiło dla niej śmiertelne zagrożenie. Amerykańskie badania nad
wojną w Korei wykazały, że przebicie pociskiem przeciwpancernym T-34/85 (który miał o
wiele więcej miejsca w środku niż T-34) zwykle prowadziło do zniszczenia czołgu i zabicia
75% załogi. Dla Shermana ta wartość wynosiła zaledwie 18%.
Niemieckie czołgi PzKpfw III i PzKpfw IV o konwencjonalnym projekcie wanny miały
pochyłe płyty w przedniej części pancerza. Pantera była pierwszym niemieckim czołgiem,
który miał w pełni pochyły przód i boki, jednak nie ograniczały one miejsca w środku, jak to
było przy T-34.
W wieży T-34 również brakowało miejsca na tyle, że ograniczało to ruchy załogi.

Oprócz ograniczonej przestrzeni w środku, były również dwa bardziej poważne błędy
projektowe.
Jednym był brak kosza wieży (obracająca się wraz z wieżą podłoga) dla ładowniczego.
Oznacza to, że ładowniczy musiał przemieszczać się za ruchami działa, jednocześnie
uważając, by nie potknąć się o łuski.
Innym głównym problemem była dwuosobowa wieża, która zmuszała dowódcę, by pełnił
również obowiązki celowniczego, co drastycznie zmniejszało efektywność bojową, gdyż
dowódca nie mógł się w pełni skupić na swoich obowiązkach.
Trzyosobowa wieża została wprowadzona dopiero w T-34/85 w marcu 1944 r.

T-34 miał działo dużego kalibru, początkowo było to L-11 76,2 mm długości 30,5 kalibra.
Szybko zostało ono zastąpione F-34 76,2 mm długości 42 kalibrów oraz ZiS S-53 85 mm
długości 54,6 kalibrów w T-34/85.
Długości w kalibrach robią wrażenie. Było nie było, główny niemiecki czołg lat 1941-1943,
PzKpfw III miał armatę 50 mm, a lat 1943-1945, PzKpfw IV armatę 75 mm. Jednakowoż
sowieckie działa czołgowe cierpiały na niską prędkość wylotową, co prowadziło do słabej
penetracji i celności na dużych dystansach.
Dla przykładu prędkość wylotowa przy użyciu standardowej amunicji AP wynosiła dla
armaty L-11 – 612 m/s, F-34 – 655 m/s, ZiS S-53 – 792 m/s. Dla porównania niemieckie
armaty: KwK 38 L/42 – 685 m/s, KwK 39 L/60 – 835 m/s, KwK 40 L/43 – 740 m/s, KwK 40
L/48 – 790 m/s, KwK 42 – 925 m/s.
KwK 40 75 mm używane przez PzKpfw IV i StuG od połowy 1942 roku miały o wiele
lepszą penetrację i celność niż F-34, a KwK 42 Pantery górowała nad ZiS S-53 w tych
samych aspektach.

Początkowo tylko dowódca drużyny miał radio. Podczas wojny radio zostało bardziej
rozpowszechnione, ale nawet w 1944 roku wiele czołgów go nie miało. Oznaczało to małą
koordynację działań sowieckich czołgów.T-34 miał być prostym i zgrzebnym pojazdem, który się rzadko psuje. Często porównuje
się go ze skomplikowanymi niemieckimi czołgami, które często się psuły. Twierdzenie o
niezawodności T-34 jest kolejnym mitem II wojny światowej.
Większość pojazdów w 1941 roku została utracona z powodów technicznych, które trwały
przez lata 1942-1944. Ewakuacja i przeniesienie fabryk w połączeniu z utratą
wyszkolonych robotników mogła doprowadzić jedynie do utraty jakości.
W 1941 roku czołgi T-34 często przewoziły ze sobą części zapasowe na wypadek awarii.
W 1942 sytuacja się pogorszyła, a większość pojazdów mogła pokonać tylko niewielkie
dystanse pomiędzy awariami.

Jedną z głównych cech T-34 był jego niski koszt produkcji. To dlatego Rosjanie byli w
stanie wyprodukować ich tak wiele, podczas gdy Niemcy nalegali na budowę drogich, a
przez to niewielu czołgów. Przyjrzyjmy się tym stwierdzeniom.

T-34 jest ofiarą sowieckiej i niemieckiej propagandy czasów wojny. Rosjanie mieli wszelkie
powody by wybudować najlepszy czołg II wojny światowej. Niemcy również zawyżali jego
dokonania by wytłumaczyć swoje porażki.
Jeśli T-34 byłby tak dobry jak twierdziła propaganda, powinien doprowadzić do wielkich
zwycięstw Sowietów w latach 1941-1942. Zamiast tego doświadczyliśmy marnej
efektywności sowieckich sił pancernych. W latach 1943-1945 T-34 stawał się przestarzały
po wprowadzeniu ulepszonych wersji PzKpfw IV i StuG III uzbrojonych w potężne działa
KwK 40 75 mm oraz, oczywiście, przez wprowadzenie Tygrysów i Panter.
„Najlepszy czołg II wojny światowej” doświadczył olbrzymich strat w walce z tymi
pojazdami i T-34/85 nie mogło temu zaradzić.
T-34 wyglądał dobrze na papierze, ale na polu bitwy jego niezliczone wady prowadziły do
wielkich strat. W międzyczasie zachodnie czołgi, takie jak M4 Sherman i PzKpfw IV
pomimo że nie miały pochyłego pancerza czy szerokich gąsienic były lepszymi ogólnie
narzędziami wojny.

 

KW 1

Po rozczarowujących wynikach testów wielowieżowego czołgu T-35 radzieccy konstruktorzy rozpoczęli prace nad maszyną mającą go zastąpić. T-35 nawiązywał do doktryny z lat 20. XX wieku, która zakładała istnienie czołgu do przełamywania linii silnej obrony. Taki czołg miał mieć bardzo dużą siłę ognia, mocny pancerz, ale nie musiał być szybki, bo miał atakować razem z szykami piechoty. Hiszpańska wojna domowa ukazała potrzebę zwiększenia opancerzenia czołgów i miała silny wpływ na radzieckie konstrukcje w tym okresie.

Powstało kilka konkurencyjnych prototypów, a jeszcze więcej było w fazie projektowania. Wszystkie posiadały silne opancerzenie, szerokie gąsienice, konstrukcję odlewaną i spawaną. Jednym z głównych projektów branych pod uwagę był SMK posiadający trzy wieże, uzbrojony w tą samą kombinację dwóch rodzajów, 76,2 mm i 45 mm, armat. Jednak po zamówieniu dwóch prototypów postanowiono zamówić trzeci z jedną wieżą, ale z cięższym opancerzeniem. Tym nowym jednowieżowym czołgiem był KW-1. Mniejsze wymiary kadłuba i pojedyncza wieża pozwalały na pogrubienie pancerza, przy jednoczesnym utrzymaniu masy maszyny w rozsądnych granicach.

Po rozpoczęciu wojny zimowej SMK, KW-1 i trzeci czołg T-100, zostały wysłane do przetestowania w warunkach bojowych. Pancerz KW wykazał wysoką skuteczność przeciw fińskiemu uzbrojeniu ppanc., co czyniło go lepszym w stosunku do dwóch pozostałych konstrukcji. Wkrótce skierowano go do produkcji w dwóch wersjach: podstawowej, czyli czołgu ciężkiego KW-1 z armatą kalibru 76 mm oraz haubicy samobieżnej kal. 152 mm, czyli ciężkiego czołgu KW-2.

W czasie ataku Rzeszy na ZSRR w 1941 roku Armia Czerwona dysponowała 639 czołgami KW-1. Ich pancerz był tak silny, że niemieccy żołnierze nie byli w stanie zniszczyć tych czołgów za pomocą własnego uzbrojenia przeciwpancernego, czy swoich czołgów i musieli polegać na wsparciu lotniczym oraz na zastosowanym nietypowo uzbrojeniu przeciwlotniczym (głównie na armacie Flak 18, czyli słynnej "osiemdziesiątce ósemce" w wersji przeciwlotniczej).

Z powodu dobrych osiągów KW-1, jako jeden z nielicznych czołgów, był dalej produkowany po radzieckiej reorganizacji produkcji. W celu standaryzacji posiadał ten sam silnik, działo i układ transmisyjny, co T-34. Został zbudowany w dużych ilościach i był często modyfikowany.

Z biegiem wojny ulepszano pancerz KW-1, aby skompensować rosnącą skuteczność niemieckiego uzbrojenia. Końcowym efektem był KW-1C (model 1942), posiadający bardzo gruby i ciężki pancerz, ale brakowało mu odpowiednio mocnego silnika. Czołgiści narzekali, że chociaż pancerz spełniał swoje zadanie, czołg był mało mobilny, a siłą ognia nie przewyższał T-34.

.

 

 

 



Dodaj komentarz






Dodaj

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl